niedziela, 3 czerwca 2012

Syrop sosnowy cz. 2

Trochę długo zwlekałem ze zlaniem syropu do słoików. W efekcie zrobił się baaaaaardzo gęsty i trzeba było dolać trochę wody z cukrem aby dało się go zlać. Nauka na przyszłość - pędy trzymamy tylko jakieś 2 tyg. Ja trzymałem 3 tygodnie i okazało się, że było to trochę zbyt długo.

Przy zlewaniu syropu możemy użyć gazy opatrunkowej - świetnie wyłapie wszystkie 'śmiecie' i uzyskamy czysty, lekko zabarwiony syrop. Słoiki wyparzamy gorącą wodą, mocno zakręcamy i obowiązkowo - do piwnicy lub lodówki.


Z efektu jestem zadowolony. Syrop jest pyszny. Ze 100g pędów sosny udało się zrobić około 200 g syropu, który rozlałem do kilku słoików (będących swego rodzaju jednorazowymi medykamentami, jeśli zajdzie potrzeba). Myślę, że warto również dolać trochę spirytusu (o ile nie będziemy go podawać małym dzieciom) aby mieć gwarancję dłuższej trwałości. Jeśli nie chcemy go dodawać - pozostaje nam mieć nadzieję, że nie popsuje się albo po prostu przetrzymujemy go w lodówce.
Zimą okaże się czy syrop zachował trwałość. Jeśli tak - następnym razem sporządzam większą jego ilość :-)

1 komentarz:

  1. TAK TAK! Z dzieciństwa pamiętam taki syrop. Robiła to moja babcia. Od kaszlu był. Ładnie pachniał. Smakował też ładnie. Mój syn robi to na Roztoczu. Muszę i ja! Pozdrówki! Smacznego!

    OdpowiedzUsuń