sobota, 8 września 2012

Niesamowita czołówka - Petzl E+Lite

Dziś krótka recenzja niezwykle małej czołówki renomowanej firmy Petzl. Czas używania - około 3 miesięcy. Myślę, że śmiało można ją nazwać najmniejszą a jednocześnie najbardziej funkcjonalną latarką dostępną obecnie na naszym rynku.



E+Lite jest lekka niczym piórko - tylko 28 g wraz z 2 bateriami (CR 2032), które zresztą są dołączone do kompletu. Ponadto producent zadbał również o to byśmy mieli 'broń' podczas napadu lub po prostu coś do wzywania pomocy - czyli całkiem przyzwoity gwizdek. Głośność - 100 decybeli.


Idąc dalej...taśma do czołówki jest całkiem niezłej jakości - nie rozciąga się i dobrze leży na głowie. Przycisk zmieniający tryby - bardzo wygodny, można swobodnie operować jedną ręką, podczas używania nie musimy obawiać się że latarka samoczynnie się włączy lub wyłączy. Jak już wyżej wspominałem, w latarce znajdują się 2 baterie na które dostajemy 10 lat gwarancji - producent gwarantuje, że jeśli nasza latareczka poleży w szufladzie przez te 10 lat to kiedy ją włączymy, powinna świecić. Czy to prawda - nie wiem. Ale baterie trzymają, jeszcze nie były wymieniane mimo, że czołówka była używana na 2-3 wyjazdach pod namiot i czasami na co dzień, przez krótki okres czasu. Mamy zadeklarowane, że baterie trzymają 45 h w trybie ekonomicznym i 35 h w trybie maksymalnym. Ciężko to sprawdzić, także pozostaje wierzyć Petzl'owi. Przy dłuższych wyjazdach, warto mimo wszystko zabrać ze sobą dodatkowe komplety baterii, na wszelki wypadek. Poza tym nie są zbyt drogie, w miarę przyzwoite możemy dostać już od złotówki za sztukę.


Czołówka posiada 4 tryby:
- ekonomiczny (zasięg deklarowany: 11m, na nowych bateriach - faktycznie tak jest, z czasem odległość ta zaczyna się zmniejszać, tak samo zresztą twierdzi producent)
- maksymalny - 16 lumenów ( zasięg deklarowany: 19 m, wg mnie jest najwyżej jakieś 14-15)
- migające 3 jasne diody - tzw. tryb służący do wzywania pomocy - nie zużywa aż tak baterii a poza tym migające światło jest łatwiejsze do zauważenia.
- migająca czerwona dioda - może się przydać na drodze, zarówno pieszemu jak i rowerzyście.

To co wyróżnia Petzl e+lite od innych czołówek to nie tylko małe rozmiary i niska waga. Latarka posiada uszczelkę, dzięki której możemy swobodnie zanurzać się z nią (nurkować?) do głębokości 1 metra. Co się stanie jeśli zanurzymy się głębiej? Nie wiadomo...
Ponadto, latarka może być używana w 'strefie zagrożenia wybuchem' oraz w dość ekstremalnych temperaturach: od +60 do - 30. Krótko mówiąc, pustynia oraz sroga zima są jej niestraszne.

Warto podkreślić, iż czołówka posiada bardzo wygodny klips, dzięki któremu możemy ją przymocować w dowolnym miejscu naszej odzieży lub w jakimkolwiek innym miejscu. Natomiast dzięki kulkowemu łożysku, możemy ją dowolnie obracać, w każdą stronę i pod każdym kątem.



Wraz z latarką otrzymujemy poręczny futerał z tworzywa (nie jest niezbędny gdyż czołówka jest bardzo solidna i naprawdę wiele potrafi wytrzymać), który można np. przypiąć do paska u spodni.






Podsumowując...Petzl e+lite świetnie wypełnia swoje zadanie jako latarka awaryjna czy zapasowa. Oczywiście możemy ją traktować jako główną latarkę, o ile nie chodzimy po górach i mamy dodatkowe komplety baterii. Wraz z nią śmiało możemy przygotować obozowisko, zbudować szałas/rozbić namiot, przygotować oszczep na dzikiego zwierza/zestrugać patyk na ognisko, przejść przez ciemny cmentarz wypatrując zombie, poszukać kluczy do auta lub innych przedmiotów. Więcej nie będę wymieniał bo istnieją naprawdę tysiące pozostałych zastosowań. Myślę, że jest to rzecz, którą warto mieć zawsze przy sobie - zajmuje mniej więcej tyle samo miejsca jak pudełko od zapałek a może nieraz uratować nam skórę. Jednym słowem, to taki 'scyzoryk makgajwera', tyle tylko że w kategorii czołówek.


1 komentarz:

  1. kupiłem tę latarkę jakieś piętnaście albo trochę więcej lat temu, faktycznie korzystam z niej rzadko i za każdym razem niezbyt długo - towarzyszy mi podczas morskich eskapad, zazwyczaj gdzieś na północy, gdzie ciemności /w naszym lecie/ ze święcą szukać /sic!/
    zazwyczaj czeka na okazję na dnie worka, ale mimo wszystko wielokrotnie przekonałem się o jej przydatnośc, bo ponieważ czasem ciemną nocą również... i dlatego kilka moich spostrzeżeń:
    /1/świetnie oświetla przestrzeń, w której się poruszasz - widzisz wyraźnie co masz pod nogami + widzisz wszytsko w zasiegu ręki, a jeśli jesteś dostatecznie spostrzegawczy zauważysz także wszelkie obiekty mogące zakłocić 'harmonię' pracy na decku
    /2/ w trybie odwrotnym - z tyłu głowy - w naprawdę trudnych warunkach zwykle przekręcałem lartarkę na tył głowy i włączałem tryb czeronego światła /nawet nie stroboskop, który jest także w pakiecie/ - za każdym raziem sternik powtarzał mi później: może niewiele widziałem, ale przynajmniej wiedziałem w którą stronę spoglądać, żeby w tej ciemności wiedzieć, że ilu was wyszło na deck, tylu tam wciąż jeszcze jest!
    /3/ ponadto przez ten okres 15++ lat wymieniałem baterie JEDEN RAZ i powoli przymierzam się do kolejnej wymiany, ale to dopiero wiosną

    OdpowiedzUsuń